Irak jest teraz jednym z najbardziej gorzkich, nieszczęśliwych, torturowanych krajów świata, a konflikt szyicko-sunnicki, dotychczas inkubowany w Iraku, dziś rozlał się na cały Bliski Wschód[1].
~ Noam Chomsky
W latach 2019-2021 w Iraku miały miejsce masowe demonstracje organizowane cyklicznie w największych miastach kraju – tysiące Irakijczyków wychodziły na ulice, by zaprotestować przeciwko pogarszającym się warunkom życia i braku perspektyw dla ludzi młodych, przeciwko korupcji władzy i jej uległości wobec Iranu. Państwo odpowiedziało stanowczo, próbując zastraszyć swoich obywateli – użyto siły, w wyniku czego zginęło ponad tysiąc ludzi – aktywistów, studentów, dziennikarzy. Władza korzystała przy tym z usług prywatnych organizacji paramilitarnych, które nie tylko brutalnie rozprawiały się z protestującymi, ale także organizowały zamachy. Mimo swojego demokratycznego mandatu rządzący okazali się wrogiem ludu; historia Iraku po raz kolejny zatoczyła więc koło, przypominając o nieustannej niesprawiedliwości oraz podziałach, które trapią irackie społeczeństwo od początków istnienia tego państwa. Wydarzenia z lat 2019-2021 nie były jedynymi tego typu po amerykańskiej inwazji; rokrocznie dochodzi do starć obywateli ze służbami bezpieczeństwa, a nawet do regularnych walk, które przerodziły się w wojny domowe.
W rankingu Legatum Prosperity Republika Iraku zajmuje 141 pozycję na 167 państw – oznacza to, że kraj ten jest jednym z najtrudniejszych miejsc do życia na kuli ziemskiej. W kategorii „Bezpieczeństwo” Irak zajął 164 miejsce, natomiast pod względem „Wolności osobistej” zaledwie 141 lokatę. Co więcej, okazuje się, że aż 30% Irakijczyków żyje w ubóstwie (za mniej niż 3,2 dolara dziennie), zaś perspektywy na znalezienie pracy i poprawienie poziomu życia są beznadziejne: bezrobocie wśród młodych, którzy stanowią większość społeczeństwa (mediana wieku wynosi 21 lat), sięga blisko 30%. Wydatki państwa na edukację są najniższe w całym regionie, zaś na publiczną służbę zdrowia, która znajduje się w krytycznej sytuacji, Irak przeznacza jedynie 2,5% budżetu, natomiast na utrzymanie sił bezpieczeństwa aż 18%. Sytuacja ta ma miejsce w kraju, który posiada piąte największe złoża ropy naftowej na świecie i leży nad Zatoką Perską, w sąsiedztwie takich potęg naftowych jak Kuwejt, Arabia Saudyjska czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. W tym momencie nasuwa się pytanie: co sprawiło, że Irak po dziś dzień jest państwem niewydolnym, miejscem nieustannych konfliktów zbrojnych?
Irak wewnętrznie podzielony
Nigdy […] nie było to terytorium zamieszkane przez jeden naród, wyznający jedną religię i mający wspólne tradycje[2].
~ Ryszard Malik
By choć trochę zrozumieć przyczyny obecnej sytuacji w Iraku, nie można ograniczać się jedynie do ostatnich wydarzeń na arenie politycznej, lecz należy cofnąć się o ponad sto lat wstecz, kiedy to państwo dopiero nabierało kształtu w wyobraźni arabskich nacjonalistów. Jak łatwo się domyślić, historia Iraku zaczęła się jeszcze zanim kraj ten zyskał obecny kształt. Od XVI wieku – z pewnymi przerwami – ziemie dawnej Mezopotamii wchodziły w skład Imperium Osmańskiego, wcześniej przechodząc z rąk do rąk kolejnych nacji bądź dynastii – i tak przez pewien czas rządzili tymi terenami Arabowie, a następnie Persowie, Turcy Seldżuccy, Mongołowie czy Turkmeni.
Turcy osmańscy przez wieki zaniedbywali irackie prowincje, które znajdowały się na uboczu imperium – do tego stopnia, iż lokalni administratorzy często manifestowali swą niezależność od władzy centralnej w Konstantynopolu, ogłaszając autonomię. Do 1914 roku jednak, czyli do momentu wybuchu I wojny światowej, Turcy zdołali utrzymać Mezopotamię w swoich granicach. Już wtedy Irak był krainą niezwykle biedną i zacofaną w stosunku do reszty państwa, a przede wszystkim podzieloną wewnętrznie: zamieszkiwali tam (i zamieszkują do dziś) sunniccy i szyiccy Arabowie, Kurdowie, Turkmeni, Persowie, Asyryjczycy, Jezydzi, a także inne społeczności żydowskie oraz chrześcijańskie. Najliczniejsi zawsze byli szyici – dziś stanowią nieco ponad 60% społeczeństwa i koncentrują się na południu, w centrum i na wschodzie kraju, po nich zaś Arabowie wyznania sunnickiego (24%, zachód i północ) oraz Kurdowie (15%, północ). Grupy te, choć żyją w sąsiedztwie od setek lat, manifestują wręcz swoją odmienność, zamieszkując inne regiony czy dzielnice miast i poniekąd zamykając się we własnych społecznościach. Różnorodność iracka miała jednak wiele innych płaszczyzn; wybitny palestyński historyk, Hanna Batatu, wspomina w swojej książce poświęconej ruchom rewolucyjnym w Mezopotamii, że miasto i prowincja stanowiły w Iraku dwa odrębne światy.
Miasto
Arabowie z miasta podporządkowywali się prawu osmańskiemu, chłonęli kulturę obcych narodów (chociażby poprzez importowane książki i gazety) i byli także bardziej religijni, natomiast Arabowie z prowincji nie przejmowali się turecką władzą centralną, żyjąc według tradycyjnych praw plemiennych, zaś w poezji mniej miejsca poświęcali Bogu. Co więcej, same główne miasta bardzo się różniły; tereny Iraku w Imperium Osmańskim składały z trzech potężnych wilajetów (gubernatorstw) – ich stolice, choć zamieszkiwane w większości przez Arabów, nie miały ze sobą wiele wspólnego: Mosul, leżący na północy kraju, pielęgnował więzi ekonomiczne z Syrią i Turcją, centralny Bagdad był pod znacznym wpływem Persji, zaś południowa Basra korzystała na dostępie do morza i bliskości Indii. Różne były w tych miastach także jednostki miar, waluty (oficjalną walutą była turecka, jednak korzystano nawet z pieniędzy perskich czy indyjskich) czy ceny produktów. Hanna Batatu wspomina w swojej książce, że kiedy mosulski sędzia został przeniesiony przez Turków do orzekania w Basrze, oficjele z tego drugiego miasta zaprotestowali, tłumacząc, iż mężczyzna nie jest basryjskiego pochodzenia. Ponadto, jak zostało wspomniane wcześniej, dzielnice w obrębie jednego ośrodka miejskiego mogły tworzyć zupełnie odrębne, niezależne od siebie organizmy. Przed wojną Bagdad był podzielony na dzielnice szyickie, żydowskie, chrześcijańskie i sunnickie – te zaś dalej dzieliły się na rejony dla arystokracji, rzemieślników, niższych rangą oficjeli czy tureckich żołnierzy.
Wieś
Prowincja, którą kształtowały tradycyjne plemiona, również była niezwykle różnorodna. W samym gubernatorstwie Bagdadu istniało 110 klanów, które dzieliły się m.in. na rolników, mieszkańców bagien, hodowców owiec czy też wielbłądów. Plemiona ze sobą rywalizowały, często atakując się wzajemnie; niektóre również nie dopuszczały małżeństw mieszanych, ograniczając się jedynie do własnej, zamkniętej grupy. Na czele każdego plemienia stał szejk, który trzymał władzę polityczną oraz sądową. Z czasem szejkowie stawali się majętnymi obszarnikami, którzy zaczęli wyzyskiwać swoich ludzi, niczym feudałowie chłopów pańszczyźnianych. Ten sposób „funkcjonowania” irackiej wsi kontynuowali, a nawet rozwinęli sami Brytyjczycy, którzy postanowili dogadać się z silnymi plemionami, by te nie zagrażały angielskim interesom. Co ciekawe, w wieku XIX miała miejsce dosyć intensywna migracja członków plemion ze wsi do miast – ciężkie warunki pracy, wojny między klanami, a także zalanie rynku zagranicznymi produktami – to wszystko po części sprawiło, iż ludzie poszukiwali szczęścia w ośrodkach miejskich. Należy także zauważyć, że swoisty „trybalizm” istnieje po dziś dzień, nie ograniczając się jedynie do prowincji. Więzi plemienne wciąż są w niektórych miejscach silne; sam Saddam Husajn, który pierwotnie miał być przeciwnikiem podziału społeczeństwa na klany, ochronę swojej osoby powierzał członkom plemienia Al-Bu Nasir.
Brytyjski Irak, brytyjskie błędy
Stworzenie państwa zwanego Irak było decyzją czysto administracyjną i arbitralną, leżącą w interesie państw zachodnich, głównie Francji i Wielkiej Brytanii, na pewno niemającą nic wspólnego z interesem ludzi żyjących na tym obszarze[3].
~ Marek Dziekan
Irak na początku XX wieku jest więc krajem, w którym ścierają się interesy historycznie wrogich sobie grup. Mimo tego, zdołały się wykształcić na terytorium Mezopotamii ruchy niepodległościowe, dążące do stworzenia niepodległego arabskiego państwa – wpływ na to miało kilka czynników, między innymi coraz prężniej działająca iracka inteligencja, a także presja ze strony Turków, którzy zaczęli wprowadzać agresywną politykę turkizacji. Należy pamiętać, że w szkołach imperium, a więc również w irackich miastach, dzieci uczyły się języka i historii Turków, językiem urzędowym był turecki, zaś najważniejsze funkcje piastowali Osmanie bądź ich poplecznicy.
W przededniu I wojny światowej (1914 r.) Imperium Osmańskie było na skraju upadku – wojna jedynie przyspieszyła proces rozpadu potężnego państwa. Wykorzystali to Brytyjczycy wespół z Francuzami, którzy podzielili między siebie ziemie Bliskiego Wschodu. Mezopotamia przypadła Anglikom, działającym w irackich miastach już od XVIII wieku – wystarczy nadmienić, iż 90% obrotów portu w Basrze stanowiły towary brytyjskie. Anglia inwestowała w ten region – nie dość, że był to pewien bufor pomiędzy brytyjskimi Indiami a Europą, tak również Irak jawił się jako dochodowy rynek zbytu.
Turcy przegrywają wojnę w roku 1918, dwa lata później zaś Irak staje się oficjalnie terytorium mandatowym Korony Brytyjskiej; Irakijczycy, którzy dopiero co wyzwolili się spod panowania tureckiego imperium, nie mieli zamiaru podporządkowywać się kolejnym obcym. Chcieli arabskiego państwa, którym rządziłby arabski monarcha, nie zaś protektoratu z europejskim komisarzem na czele. Ponadto Kurdowie dostali zapewnienie o utworzeniu niepodległego Kurdystanu, wynikające z traktatu z Sevres z 1920 roku. W tej buntowniczej atmosferze rozpoczyna się nowy etap w dziejach Mezopotamii – rozpoczyna się współczesna historia Iraku.
Trudne mandatu początki
Anglicy stworzyli Irak na swoją modłę, popełniając przy tym szereg błędów, które przyczynią się do dzisiejszej sytuacji irackiego państwa. Przede wszystkim samo opanowanie terenów Mezopotamii przez Anglików było dla Irakijczyków czymś barbarzyńskim. Jak podają książki traktujące o historii Iraku, wojsko brytyjskie traktowało ich jako lud podbity: wydawało rozkazy, przywłaszczało prywatne grunty oraz domostwa, a nawet zmuszało do pracy dla Brytyjczyków, nie wypłacając żadnego wynagrodzenia. Okupacja gruntów rolniczych, mobilizacja, a także obowiązek utrzymania angielskiej armii pogłębiły jedynie niewyobrażalną biedę ludności irackiej. Niektóre z produktów spożywczych podrożały kilkukrotnie, a w tym samym czasie administracja brytyjska podjęła decyzję o podwyższeniu podatków, które dotknęły przede wszystkim biednych chłopów. Co ciekawe, Brytyjczycy zaczęli wprowadzać prawa indyjskie, jak również do obiegu trafiła waluta Indii – rupia. Wszystkie te czynniki doprowadziły do wybuchu powstania, którego ogarnęło większość kraju – po raz pierwszy szyici połączyli siły z sunnitami, stawiając masowy zbrojny opór Europejczykom wspieranym przez Hindusów. Walki trwały siedem miesięcy, zaś liczbę ofiar i rannych wśród powstańców irackich szacuje się na ok. 8,5 tysiąca ludzi. Brytyjczycy rozbroili Irakijczyków i nakazali im płacić kontrybucję, co jeszcze bardziej zrujnowało iracką prowincję. Również to Brytyjczycy byli pierwszymi w historii okupantami, którzy użyli broni chemicznej przeciwko tubylczej ludności, gazując Kurdów, o czym książki historyczne rzadko wspominają.
Liche fundamenty nowego państwa
Brytyjczycy nie dotrzymywali umów zawiązanych z Arabami, traktując ich jako barbarzyńców, a nie jako równego partnera. Według Europejczyków lud bliskowschodni nie był w stanie sprawować skutecznych rządów. W całej tej układance, jak trafnie pisze profesor Hassan Ali Jamsheer na łamach swej książki, Irak miał sprawiać „pozory wywiązania się z przyrzeczonych Arabom w trakcie wojny obietnic”[4]. By uspokoić Irakijczyków, brytyjscy politycy wybrali na głowę państwa Araba – syna szarifa Mekki, Faisala. To człowiek zupełnie niezwiązany z Irakiem – co więcej, nigdy w Mezopotamii nie był, a na dodatek nie uczestniczył w rozmowach, podczas których jego kandydatura została rozpatrzona. Brytyjczykom zależało na czasie; chcieli zachować kontrolę nad iracką ropą, która stawała się coraz cenniejszym surowcem. Faisal był pierwszym, najpewniejszym i najwierniejszym wyborem, bowiem gwarantował pomyślność europejskim interesom. Decyzję o jego koronacji Anglicy podjęli w marcu 1921 roku, zaledwie pięć miesięcy później Irak był już marionetkową monarchią.
Brytyjczycy tak spieszyli się z wprowadzeniem Faisala na tron, że nie zdążyli skomponować Irakijczykom hymnu – na oficjalnej koronacji odegrano „God save the King”, a więc oficjalną, brytyjską pieśń narodową. Pierwszy hymn nadano Irakowi w 1924 roku; nie miał słów, zaś kompozytorem był angielski wojskowy, Lieut Chaffon.
O pewnej fasadowości nowego państwa świadczy również to, iż w momencie tworzenia nowej monarchii nie było consensusu, co do faktycznej wymowy nazwy „Irak”. Samo jej pochodzenie nie jest jasne; to prawdopodobnie zarabizowana nazwa sumeryjskiego miasta „Uruk”, choć istnieje teoria o średniowiecznej, perskiej etymologii – w języku pahlawi „’iraq” miał oznaczać „niziny”. Dyskusje nad nazwą dotyczyły jej ostatniej litery: czy miało to być K, czy głębsze, języczkowe Q.
Narzucone granice
Krótkowzroczność europejskich kolonizatorów widoczna jest gołym okiem na mapie Bliskiego Wschodu. Wyznaczenie dokładnych granic Iraku leżało wyłącznie w gestii Brytyjczyków, którzy dokonali tego w roku 1923, a więc dwa lata po utworzeniu państwa. W negocjacjach, co do ostatecznego kształtu granic, nie uczestniczył żaden Irakijczyk, w przeciwieństwie do Kuwejtczyków czy Saudów. Ci ostatni najbardziej zyskali na europejskiej demarkacji, pokrzywdzonymi zaś byli oczywiście Irakijczycy. Jak się później okazało, Brytyjczycy również ustalanie granicy przeprowadzali w pośpiechu, bez wnikliwej analizy i pomocy wykwalifikowanych tłumaczy. Ryszard Malik na kartach swojej książki o rządach Saddama stwierdza, iż komisarz brytyjski Iraku „popijając whisky, jednym pociągnięciem pióra narysował […] granice Iraku z Kuwejtem, Syrią i dzisiejszą Arabią Saudyjską”[5].
Nieścisłości w brytyjskich sformułowaniach doprowadziły do wielu konfliktów iracko-kuwejckich; na ten przykład, niemożliwym do zlokalizowania jest historyczny punkt ustalający północną strefę granicy – brak dokładnych odległości, wymiarów czy charakterystyki owego punktu sprawiły, że obie strony konfliktu mają swoje interpretacje. Co więcej, Irakowi przypadło zaledwie 58 kilometrów linii brzegowej przy blisko 500 kilometrach wybrzeża Kuwejtu, państwa ponad 24-krotnie mniejszego. Wody terytorialne Iraku są ponadto ograniczone dwoma wyspami kuwejckimi, które utrudniają przepływ jednostek do portów. Irak jest powierzchniowo państwem wielkim, jednakże pozbawiono go okna na świat; to ogromny magazyn ropy, którego jedyną drogę morską mógł zablokować byle incydent. Wąski dostęp do Zatoki Perskiej wywołał w Irakijczykach poczucie niesprawiedliwości, niepewności, a także braku bezpieczeństwa. W późniejszych latach kwestia ta była nieustannie podnoszona na forum międzynarodowym – Bagdad domagał się rewizji granic, jak również kuwejckich wysepek; cały XX wiek był więc przesiąknięty wzajemną, iracko-kuwejcką nieufnością, co doprowadziło do inwazji w 1990 r. i próby aneksji mniejszego z sąsiadów.
Dzieł i rządź
Brytyjczycy postanowili, że państwem będą rządzić arabscy sunnici, a więc grupa reprezentująca ok. 20% społeczeństwa – to oni stworzyli establishment polityczny, dowodzili wojskiem, kreowali system edukacji. Większość szyicka znów została odstawiona na bok, co obrazowo oddają liczby: w latach 1921-1942 ze 170 ministerialnych stanowisk szyici piastowali jedynie 29; co więcej, nawet lokalne samorządy były w większości obsadzone sunnitami. Wykluczenie postępowało, trwając aż do XXI wieku. Przez blisko sto lat miało miejsce kilkanaście rewolt; już w 1935 roku szyiccy rebelianci dążyli do obalenia króla, wcześniej wystosowując kilka manifestów nawołujących do zwiększenia partycypacji szyitów w życiu politycznym kraju.
By „utemperować” grupy odsunięte od władzy, Brytyjczycy postanowili sprzymierzyć się z szejkami – przywódcami plemion. Administracja centralna nie zamierzała zbierać podatków indywidualnie, od każdego gospodarstwa, pozostawiła to natomiast w gestii szejków. To przywódcy plemienni mieli zająć się pobieraniem opłat; co więcej, posiadali rzeczywistą władzę nad chłopami i nad ziemią, którą ci uprawiali. Anglicy zostawili prowincję samą sobie, wzmacniając plemienną strukturę państwa i oddając los najbiedniejszych w ręce potężnych właścicieli ziemskich, co pogłębiło przepaść majątkową. Bogaci szejkowie – często Kurdowie i szyici – skorzystali więc na powstaniu brytyjskiego Iraku; oprócz bogactwa i kontroli nad ziemią, uczestniczyli czynnie w polityce – już od samego początku blisko 1/5 miejsc w irackim parlamencie była zarezerwowana dla przywódców klanów.
Amerykańskie wyzwolenie
Po amerykańskiej inwazji zniknął nie tylko reżim Saddama, lecz przestało istnieć państwo. U ludzi ujawniły się najgorsze instynkty. Saddam blokował rozwój cnót obywatelskich, stawiał na strach […], na tortury i więzienia, więc gdy tego wszystkiego zabrakło, bandytyzm wyszedł na powierzchnię[6].
~ Ibrahim Z.
Monarchia istniała do roku 1958, kiedy to w wyniku zamachu stanu na czele państwa stanął Abd Al-Karim Qasim. Przetrwał na tym stanowisku pięć lat – w 1963 ma miejsce kolejna krwawa zmiana przywództwa kraju, następna zaś w roku 1968, kiedy to do władzy doszła partia Baas; to właśnie za czasów Baas miały miejsce dwie wojny Iraku z sąsiednimi państwami. Po blisko pięćdziesięciu latach „republikańskich” rządów wkroczyły zachodnie wojska, by obalić iracką dyktaturę i wprowadzić ustrój demokratyczny.
Operacja „Iracka Wolność” rozpoczęła się 20 marca od intensywnych nalotów powietrznych na cele strategiczne. Atakowano z ogromnym impetem, używając chociażby bomb kasetowych. W pierwszych trzech tygodniach operacji miało zginąć blisko dziesięć tysięcy cywili; nie było bieżącej, czystej wody, prądu, a nawet żywności w sklepach. W pierwszych miesiącach inwazji groźba głodu dotknęła znaczną część irackiego społeczeństwa.
Decyzja o ataku na Irak zapadła w Stanach Zjednoczonych prawdopodobnie co najmniej półtorej roku wcześniej – po 11 września 2001 roku. Republika Iracka automatycznie została oskarżona o pomaganie terrorystom. Już wtedy w Iraku działała również specjalna komisja ONZ, badająca program nuklearny saddamowskiego reżimu (UNMOVIC), jak i Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej, która w raportach z 1998 oraz 2003 roku wyraźnie wskazała, iż broni atomowej na irackiej ziemi nie ma. W większości książki zachodnich autorów wprost podają, iż Amerykanów nie interesowały fakty – Biały Dom podjął decyzję o zmianie irackiego reżimu, reszta aktorów stosunków międzynarodowych musiała się dostosować.
Główne walki trwały niecały miesiąc – 9 kwietnia wojska koalicyjne zdołały wedrzeć się do Bagdadu. Irak pogrążył się w chaosie; państwo z całym swoim aparatem bezpieczeństwa i przymusu przestało istnieć; nie było władzy, nie było policji, ludzi pozostawiono samym sobie. Tragedią nie okazała się operacja zbrojna prowadzona przez Amerykanów i ich sojuszników – tragedią okazały się działania Stanów Zjednoczonych po zakończeniu operacji. Irakijczycy, zmuszeni do walki o przetrwanie, obrócili się przeciwko sobie, kradnąc wszystko, co miało jakąkolwiek wartość, w tym drzwi i okna z budynków, wszelkie produkty ze sklepów, benzynę z samochodów, książki z bibliotek; szkoły, ministerstwa, ambasady, muzea – wszystkie te miejsca grabiono, żadna służba zaś nie reagowała, bo takowa w Iraku już nie istniała. Zostali jedynie amerykańscy żołnierze, którzy mieli zakaz interwencji. Biernie przyglądali się piekłu na ulicach miast, chroniąc jedynie budynek ministerstwa ropy naftowej. Irakijczycy w tym czasie się zbroili, kupując czy dzieląc się z rodziną karabinami automatycznymi. W kolejnych tygodniach inwazji władze okupacyjne wydawały absurdalne dekrety: pozbawiono posad państwowych członków partii Ba’as, jak również całkowicie rozwiązano iracką armię i służby – bez pracy i żadnych perspektyw wydalono blisko pół miliona uzbrojonych i przeszkolonych w walce Irakijczyków.
Pierwsze miesiące okupacji
W tym czasie okupanci starali się uformować nowe władze – pospiesznie organizowano konferencje i narady w celu wybrania pierwszych zarządców. Blisko 5 miesięcy po rozpoczęciu działań wojskowych powołano Iracką Radę Zarządzającą złożoną z szyitów, sunnitów, Kurdów, Asyryjczyka i Turkmena; rok później – w lipcu 2004 roku – Rada ogłosiła wejście w życie nowej, tymczasowej konstytucji. Na kartach swojej książki „Understanding Iraq” William Polk porównuje tę sytuację do wydarzeń sprzed 80 lat, kiedy to Brytyjczycy również starannie wybrali Irakijczyków, którzy mieli stworzyć ustawę zasadniczą państwa. Lud iracki natomiast protestował – obywatele wychodzili na ulice, formowali organizacje paramilitarne, organizowali zamachy na przedstawicieli władzy wybranych przez Amerykanów, słowem: tworzyli ruch oporu. Należy także pamiętać, że w czasie wojennego chaosu do Iraku trafiło wielu zagranicznych „wojowników” – w tym sunnickich oraz szyickich radykałów, którzy szybko przystąpili do walki o władzę.
Prywatne milicje i ruch
Jedną z organizacji paramilitarnych, która przedostała się w 2003 roku do Iraku jest szyicka Organizacja Badr, powstała w latach osiemdziesiątych w Teheranie. Wysłała kilkanaście tysięcy swoich żołnierzy do zachodniego sąsiada, a czołowi członkowie Badr zostali nawet włączeni w nowe struktury polityczne irackiej republiki. Do innych proirańskich komórek, które do dziś działają w kraju, zalicza się m.in. Kata’ib Hezbollah czy Kata’ib Ahl Al-Haqq, ale ogólna liczba prywatnych milicji jest ciężka do oszacowania, bowiem wciąż tworzone są nowe jednostki – różnią się orientacją polityczną, wielkością, jak i uzbrojeniem; większość tego typu organizacji tworzą szyici, jednakże są również liczne bojówki sunnickie, a nawet chrześcijańskie czy turkmeńskie.
Jednak to właśnie sunnici pierwsi stanęli do walki z Amerykanami. Dzielili się na dwa główne nurty – nacjonalistów, którzy chcieli walczyć z amerykańską okupacją (m.in. Islamska Armia w Iraku, Rewolucyjne Brygady 1920) oraz dżihadystów, aspirujących do założenia kalifatu (m.in. Ansar Al-Sunnah, Al-Qaida w Iraku). Ci drudzy stworzyli podwaliny pod powstanie Państwa Islamskiego, które okupowało ziemie irackie oraz syryjskie w latach 2013 – 2017. Członkowie tych grup rekrutowali się z zagranicy bądź byli Irakijczykami, którzy – na ten przykład – zostali zdemobilizowani. Upokorzeni i bez żadnych perspektyw, postanowili stanąć raz jeszcze do walki.
Represje sunnitów
Oczywistym był fakt, iż zmiana układu sił w Iraku oraz brak skutecznego aparatu bezpieczeństwa przyczynią się do powstania konfliktów na tle religijnym. Wzajemna przemoc rosła, czego symbolem jest atak dżihadystów na szyicki meczet w Samarze w 2006 roku. Jako że szyici stanowili znaczną większość w społeczeństwie, rozpoczęły się intensywne prześladowania sunnitów przy cichym przyzwoleniu państwa. Niszczono sunnickie meczety, mordowano imamów i innych cywilów sunnickiego wyznania. W pierwszym tygodniu od ataku na szyicki meczet miało zginąć około 400 ludzi.
Lata 2006 – 2014 to czas niezwykle trudny dla sunnickiej mniejszości. Panujący wówczas premier, Nouri Al-Maliki, nie krył do niej swojej pogardy. Najważniejszych sunnickich polityków w państwie zmusił do ucieczki z kraju (m.in. ówczesnego wiceprezydenta czy ministra finansów), protesty sunnitów od 2011 zaś brutalnie stłumił, przyzwalając na aresztowania i tortury demonstrantów.
Podsumowanie
Historia Iraku naznaczona jest krwią i cierpieniem, ogromnymi podziałami, nieustanną wojną. Będący w mniejszości arabscy sunnici, pospiesznie obwołani elitą polityczną, musieli walczyć o swoje przetrwanie u władzy. Przez blisko sto lat kolejni przywódcy sięgali po najgorsze środki opresji, byleby utrzymać państwo w ryzach i zachować swoje posady. Widmo masowego powstania szyitów oraz Kurdów istniało od samego początku – potężny, szyicki Iran mógł wykorzystać swoje wpływy do obalenia bagdadzkiej władzy, a może nawet do rozpadu Iraku. Sunnicka Turcja, nie mogąca pogodzić się z utratą Mezopotamii, wciąż czyhała na północy, zbrojąc się po I wojnie światowej. Południe zaś to wiecznie nieuregulowana granica i upokorzenie w postaci skrawka linii brzegowej, której blokada morska nie stanowiłaby wysiłku dla żadnego z sąsiadów.
Irak to podświadome poczucie braku bezpieczeństwa, to wieczna groźba rozpadu, która doprowadziła do desperackiej próby podporządkowania sobie odmiennej większości, co jedynie pogłębiło różnice. Nieśmiałe próby jednoczenia społeczności były wyjątkami w krwawej historii Iraku – kolejni przywódcy stawiali na ten sam schemat: na siłę i – tam, gdzie to możliwe – odkładanie konfrontacji w czasie. Role odwróciły się po amerykańskiej okupacji – dziś sunnici mają skromną reprezentację polityczną; to szyici skupiają najważniejsze stanowiska, pozostałe stołki są dzielone między Kurdów a arabskich sunnitów. Ani Brytyjczycy, ani Amerykanie nie potrafili stworzyć nowoczesnego Irakijczyka. Nie udało się to poprzez system edukacji, który bardziej stawiał na nacjonalizm arabski, aniżeli iracki. Nie udało się to także Amerykanom w XXI wieku, którzy postanowili zbudować system demokratyczny w oparciu na istniejących podziałach, jakby nie analizując błędów, które Zachód już przecież w historii Iraku popełnił.
[1] Chomsky N., Prashad V., „The Withdrawal. Iraq, Libya, Afghanistan, and the Fragility of U.S. Power”, s. 62.
[2] Malik R., „Saddam Husajn. Gangster z Tikritu”, s. 18.
[3] Tamże, s. 13.
[4] Jamsheer H.A., “Współczesna historia Iraku”, s. 59.
[5] Malik R., dz.cyt., s. 19.
[6] Smoleński P., „Irak. Piekło w raju”, s. 200.