Szolem-alejchem! Ahlan!
Na początku – bereszit – to było tak: moja historia z hebrajskim zaczyna się w 2001 roku, kiedy będąc jeszcze w liceum odwiedziłam Izrael podczas kręcenia dokumentu “W poszukiwaniu utraconych lat”. Wtedy złapałam bakcyla na Izrael i szerzej, na Bliski Wschód! Siedem lat potem skończylam pięcioletnie studia magisterskie w Zakładzie Hebraistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Po drodze zahaczyłam o lektorat jidysz… i odtąd oba te języki żydowskie zostają ze mną – hebrajski jako język zawodowy, a jidysz – aktywistyczny.
Mój pierwszy kontakt z nauką jidysz to lektorat na Uniwersytecie Warszawskim z profesor Ewą Geller (bł. p.) i letnie seminarium organizowane przez Fundację Shalom. Później miałam kilka lat przerwy, kiedy skupiłam się przede wszystkim na studiach dziennych na hebraistyce i nauce klasycznego arabskiego na lektoracie. Cały czas miałam jednak chęć dalszej nauki jidysz z tyłu głowy i w 2006 roku pojawiła się do tego okazja: wakacje spędziłam na trasie Warszawa–Tel Awiw–Wilno–Warszawa i zaliczyłam dwa zaawansowane kursy na Uniwersytecie w Tel Awiwie i w Wilnie. Wtedy otworzył się przede mną nowy świat inicjatyw jidyszowych: mam na swoim koncie kilka jidyszowych projektów animatorskich. Przez 2,5 roku prowadziłam utworzone z oddolnej inicjatywy kółko czytelnicze w jidysz (lejenkrajz) w Warszawie. Nawiązałam w tym czasie kontakty, które zaowocowały wieloletnimi przyjaźniami z jidyszystami z całego świata.