Nie ma chyba nazwy miasta, które kojarzy się z przymiotnikiem „kosmopolityczne” bardziej niż Konstantynopol. Bazary pełne kupców, gdzie Litwin targował się z Somalijczykiem, dyplomatów kilku kontynentów, wielojęzycznych mieszkańców (Ormian, Greków, hiszpańskojęzycznych żydów). Większość z nich miała dla miasta swoją własną nazwę z długą historią. Większość z nas dobrze wie, że to miasto miało więcej niż jedno imię. Grecki Bizancjum, potem chrześcijański Konstantynopol, potem muzułmański Stambuł. Ten łańcuszek trzech nazw jest znany chyba nam wszystkim. Rzeczywistość jest jednak dużo ciekawsza, a znajdziemy w niej wszystko od islandzkich karczm po średniowiecznych „carów”.
Od Lygosu po Konstantinijję
Według starożytnych opowieści jego grecka nazwa, Byzantion, pochodziła od (mitycznego?) króla Byzasa, najpóźniej z okresu osiedlenia się w tym miejscu Greków, w 667 r. przed Chr., czyli w okresie największego rozkwitu greckiej kolonizacji. Istnieją wzmianki o jeszcze starszej nazwie, Lygos, ale przez prawie całą starożytność miasto było znane właśnie jako Byzantion, czyli po łacinie Byzantium. Sytuacja zmieniła się u schyłku tego okresu, w czwartym-piątym wieku po Chrystusie, gdy miasto, decyzją cesarza Konstantyna, zyskuje rangę stolicy Cesarstwa Rzymskiego w 330 r.
Słynna nazwa Konstantynopol („miasto Konstantyna”) nie została jednak nadana przez władcę. Pojawia się po raz pierwszy w życiu dopiero sto lat po śmierci cesarza. Pierwsze określenie miasta w oficjalnym użyciu po wywyższeniu do rangi stolicy to Nowy Rzym, Drugi Rzym albo Rzym Bizantyński. Ta nomenklatura była częścią potężnej operacji propagandowej. Konstantynowi zależało na tym, żeby miastu przekazać cały historyczny splendor starego Rzymu i uczynić z niego stolicę z prawdziwego zdarzenia. Tę kontynuację miało podkreślić na przykład wyszukiwanie nad Bosforem nowych odpowiedników siedmiu legendarnych wzgórz „starego Rzymu”. Byzantion nie wyszło jednak zupełnie z użycia. Średniowieczni Rzymianie (albo „Bizantyńczycy”, jak przyjęło się ich niefortunnie określać w Europie), zwłaszcza uczeni, bardzo lubili używać antykizującego słownictwa (pisali też np. Galia zamiast Francja).
Nazwę tę przejęły jednak niektóre ludy ościenne. Jako Konstantinijja jest używana przez Arabów, którzy bezskutecznie próbowali podbić Nowy Rzym oraz przez Turków, którzy mieli z tym dużo więcej szczęścia. Wbrew krążącym obecnie przekonaniom, po podboju w 1453 r. Konstantynopol pozostał jednak najczęściej używaną nazwą miasta w Imperium Osmańskim.
Konstantinijja nie była jednak jedyną nazwą używaną na Wschód od Europy, choć jako Junshitandingbao 君士坦丁堡 weszła nawet do chińskiego (obok Miasta Lumi 魯迷城, czyli „Miasta Rzymian”). Po persku bosforska metropolia znana też było jako Kajser-i Zemin czyli ziemia Cesarza, a po arabsku jako Rumijjat al-kubra (dosłownie „Wielka rzymska”).
Miasto i do miasta
Słowo Konstantynopol nie posiadało jednak hegemonii w onomastyce miasta. Pozostawało przede wszystkim jego formalną nazwą, a w użyciu był też inne nazw. W obu imperiach, które miały miasto za stolicę (rzymskim i osmańskim) funkcjonowały różne epitety na jego określenie. Rzymianie nazywali często swoją stolicę „Królową Miast”, Osmanowie zaś na zasadzie metonimii używali charakterystycznych punktów miasta do określenia całości metropolii: np. Brama Szczęścia, XXXX albo Wysoka Brama. To ostatnie określenie, jako Wysoka Porta, weszło do użycia w językach europejskich na określenie państwowości osmańskiej.
Jednak najważniejszy nieoficjalny termin wziął się z ogromnej wagi, jakie miasto miało w średniowiecznym Cesarstwie Rzymskim („Bizantyńskim”). Było jednym z kilku największych metropolii na świecie, podczas gdy wszystkie pozostałe miasta cesarstwa były małej wielkości. Wśród tych karłów stolica nie miała konkurencji. Od pewnego momentu, gdy mówiło się o „mieście” (poli), było jasne o które miasto chodzi – bo w pewnym sensie było tylko jedno. To określenie zachowało się do dzisiaj wśród resztek społeczności greckich i ormiańskich w mieście. Inna grupa niemuzułmańskich mieszkańców, wygnani z Hiszpanii w 1492 r. żydzi, nazywali miasto „Kosta” (a raczej jego europejską część; azjatycka to „el otro lado” czyli „druga strona”).
Przez wieki metropolia nad Bosforem była więc po prostu „Miastem”, po grecku „Poli”, a idąc lub wskazując drogę „do miasta” mówiło się „stin Poli”. Stąd w językach ormiańskim i arabskim narodziło się zniekształcone greckie określenie „Stambol”. Turcy z powodów fonetycznych dodali do tego przyrostek „i”, co dało, według dzisiejszej pisowni, İstanbul. Podobny proces zaszedł w przypadku innych greckich toponimów, które Turcy brali ze słuchu, zachowując przyimek kierunku: „se Nikomedia” (w Nikomedii) dała İznikmit (zmienione w İzmit), „se Nikea” → İznik, „se Amisos” zaowocowało tureckim określeniem „Samsun”. Dwa najbardziej zbliżone do İstanbul przypadki to Stimboli na Krecie (również od „stin poli”) oraz İstanköy na określenie greckiej wyspy Kos (od „is tin Ko”, czyli „na Kos”).
Słowo İstanbul/Stambul stało się więc główną codzienną nazwą miasta, a w Turcji osmańskiej sporadycznie wchodziło do oficjalnego użycia. Nie było obce również Europejczykom. Dla nich jednak naturalnym określeniem miasta, aż po dwudziestolecie międzywojenne, pozostawał Konstantypol. Stambul zazwyczaj było dla nich określeniem samej tylko najstarszej, rzymskiej części miasta, zamieszkiwanej prawie wyłącznie przez muzułmanów.
Dla Turków İstanbul był więc najbardziej „swojską” nazwę. W Imperium Osmańskiej ktoś kreatywny zauważył zresztą, że wystarczy zmienić jedną literę w tym słowie, żeby otrzymać nawiązanie do religii muzułmańskiej. Nazwa „Islambul”miała oczywisty wymiar symbolicznej i jej powstanie jest przypisywane samemu zdobywcy miasta w 1453 r., Mehmetowi II. Nie da się jednak, żeby przed XX wiekiem İstanbul kiedykolwiek był dominującą nazwą miasta, a samo Imperium Osmańskie najczęściej korzystało w administracji ze starożytnej nazwy Konstantinijje.
Miasto nad Bosforem, było niezwykle ważną częścią kultury bardzo odległych od siebie społeczeństw. Na średniowiecznych Bałkanach stolicę Cesarstwa Wschodniorzymskiego przyjęło się nazywać „miastem cesarzy”, czyli Carygradem. Dlaczego nie po prostu Konstantynopolem? Cesarze byli przez stulecia najpotężniejszym graczem politycznym regionu, a ich stolice była domem patriarchy kościoła prawosławnego, który sprawował duchową opieką nad większością regionu. Również społeczeństwa Skandynawii miały w średniowieczu bardzo intensywne kontakty z bizantyńskim Konstantynopolem. Trafiali tam jako kupcy i najemnicy, a w średniowiecznych islandzkich sagach zachowały się opowieści o tym, jak wzbogaceni w „Wielkiej Twierdzy” wracają na ojczystą wyspę i w karczmach skupiają na sobie uwagę najpiękniejsze dziewcząt. Miklagarðr, czyli właśnie „Wielka Twierdza” (mikill znaczyło „wielki”, a garð „twierdza”), było określeniem miasta w niektórych językach skandynawskich aż po XX wiek.
Reforma Atatürka
Kres tej onomastycznej wielojęzyczności położył człowiek-symbol dwudziestowiecznej Turcji, Kemal Pasza zwany „Atatürkiem”. Gdy zakończył istnienie sułtanatu i w 1924 r. odesłał ostatniego kalifa na emeryturę, wziął się za intensywny proces uniformizowania kraju. Mniejszości były częściowo tolerowane, ale jeśli chodzi o sferę publiczną, to w nowej Turcji miejsce było na tylko jeden język – turecki – i tylko na jedną nazwę jej najsłynniejszego miasta: turecką. A właściwie taką, która wydawała się najbardziej turecka, bo tak naprawdę pochodziła z greckiego. Wszystkie dotychczasowe nazwy przestały być akceptowane wraz z dekretem z XXXX r., który zmieniał prawo pocztowe. Przez zakaz przyjmowania korespondencji zaadresowanej na „Konstantynopol”, reżim Atatürka stopniowo wymusił zmianę przyzwyczajeń. Większość języków przyjęła stopniowo nazwę wybraną przez Atatürka jako oficjalną. W niektórych przypadkach zachowano jej tradycyjne brzmienie – stąp w języku polskim (jak i np. rosyjskim) mówimy Stambuł, a nie Istambuł.
Bardzo nieliczne kraje nie podążyły tą drogą. Nie jest pewnie zaskoczeniem, że nie zrobili tego Grecy, którzy wciąż określają miasto jako Konstantinopoli, ale są to też np. Islandczycy i mieszkańcy Wysp Owczych, którzy czasem określają największe miasto Turcji nazwą używaną przez wikingów (Mikligarður). Niekiedy Bułgarzy i zwłaszcza Słoweńcy nazywają miasto Carigradem. Są to odpryski bogatej nomenklatury miasta, która w przeszłości dla różnych ludzi i ludów odzwierciadla ich bardzo różnorodne związki z Królową Miast, która przez stulecia miasto rzucała długi po krańce dwóch kontynentów, na których styku leży.